niedziela, 7 stycznia 2018

Jesteśmy krajem szczęściarzy

post z 16 kwietnia 2013

Ciekawym czy zastanawialiście się kiedykolwiek nad naszymi zabytkami, ich ilością oraz stanem i doszliście do wniosku, ze jesteśmy jednak narodem szczęściarzy? Bo przecież mogliśmy wcale nie mieć tylu zabytkowych budowli gdyby w naszych lokalnych czy państwowych władzach (przez nas zresztą wybieranych) zasiadali ludzie, dla których historia Polski ograniczałaby się tylko tego co sami zbudowaliśmy. W nie tak odległym i dla wielu pamiętającym jeszcze te czasy okresie zdarzało się celowe niszczenie czytaj wyburzanie np. zamków czy pałaców tylko dlatego, że wybudowane zostały nie przez Polaków lecz ludzi innych narodowości. I tutaj należało by podziękować tym wszystkim nie znającym naszej historii decydentom gdyż dzisiaj prawdopodobnie słowo „zabytek” można by porównać do słowa „dinozaur” – prawie każdy wie jak wyglądał lecz nikt w rzeczywistości go nie widział.
  Chodzi mnie o to, że historia naszego kraju w jego dzisiejszych granicach związana jest z historią także innych narodów i czy ktoś tego chce czy nie zmienić tego faktu już nie możemy. Z biegiem wieków zmieniały się granice naszego kraju, jedne regiony zostawały przyłączane inne tracone lecz wszędzie byli ludzie, którzy tam mieszkali, pracowali, budowali itp. I czy obecnie należy doprowadzać do ruiny takie budowle tylko dlatego, że zbudowali je np. Niemcy? Patrząc na nasze obecne regiony to chyba z naszych czysto polskich zabytkowych budowli nie zachowałoby się wiele. W następnych zdaniach nawiązuje do okresu, z którego to dotrwały u nas do chwili obecnej różne budowle. I tak: Śląsk Górny i Dolny był kiedyś w rękach Czechów i Niemców, Pomorze, Warmia i Mazury – należały do zakonu krzyżackiego później tworzyły Prusy, ziemie wschodnie zamieszkiwali Litwini, Rusini, Ukraińcy. Pozostaje więc tylko Małopolska, Mazowsze część Wielkopolski lecz i tutaj z końcem XVIII wieku następują zmiany. Trzy rozbiory Polski wykreśliły nasz kraj z mapy Europy a przecież w tym okresie także powstawały nowe budowle. Prawie do początku XX wieku budowano pałace i dwory a po odzyskaniu niepodległości i przez okres międzywojenny starano się odremontować to co zniszczyła I wojna światowa. Piszę „odremontować” a nie wyburzyć gdyż zdawano sobie sprawę z tego, że jest to już nasze, polskie a nie niemieckie, rosyjskie, ukraińskie. Bo gdyby iść tokiem myślenia niektórych ówczesnych decydentów (lecz i dzisiaj niestety słyszy się podobne głosy) to należałoby wyburzyć wszystko co nie zostało zbudowane przez Polaków. Mieszkalibyśmy teraz w pięknym kraju w domach a betonowej płyty a z zabytkami nie byłoby najmniejszego kłopotu. Znikło by bardzo wiele starych miast lokowanych na prawie niemieckim zaczynając od najstarszego czyli Złotoryi poprzez Kraków czy Wrocław po Warszawę. No ale to przecież nie nasze tylko obce.
  Czy wobec tak przedstawiającej się historii naszego kraju nie jesteśmy szczęściarzami? Powinniśmy się więc cieszyć, że to wszystko w lepszym lub gorszym stanie stoi a nie mieć pretensje i wymagać aby to jeszcze było odremontowane, wysprzątane i udostępnione turystom (przynajmniej takie zdanie mają ludzie odpowiedzialni za ochronę zabytków ). Chyba nam się już w głowach poprzewracało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz