niedziela, 7 stycznia 2018

Nasza "pomoc" zabytkom.

post z 31 sierpnia 2012

Nasze zabytki niszczeją i giną i wszyscy o tym wiedzą. Ich ewentualna odnowa czy nawet zabezpieczenie idzie bardzo opornie. Podobno główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest brak pieniędzy w państwowym czy lokalnym budżecie. O braku chęci i dobrej woli odpowiedzialnych za taki stan rzeczy urzędników już kilkakrotnie pisałem w innych postach. Lecz my sami także dokładamy a raczej zabieramy cegiełkę z tego „muru”. Oto dwie opinie uczestników facebookowego forum dotyczącego ratowania zabytków.

   „Rodzą się tylko pytania, dlaczego przekazywać swój 1% na CZYJŚ WŁASNY zamek, a nie dla kogoś np. poważnie chorego. ”

Gdybym nie mogła czerpać ewentualnych korzyści np. w formie darmowego zwiedzania/pobytu, to na czyjeś prywatne konto, nawet fundacji również bym 1% nie przekazała.”

  Są to tylko dwie wypowiedzi ale jakże wymowne i reprezentujące nasze stanowisko w sprawie ratowania zabytków. Nie chodzi o uratowanie czegoś co pozostanie być może przez długie lata i będzie cieszyć oczy nasze dzieci, wnuki czy potomnych lecz aby obecny właściciel nic z tego nie miał za nasze pieniądze, które i tak przejmie państwo jako płacony przez nas podatek. Moim zdaniem lepiej dać komuś kto potrafi wykorzystać otrzymane fundusze na ratowanie zabytku niż Państwu, które wyda je nie wiadomo na co i zawsze będzie mu brakowało na wszystko.
Jaki więc cel ma organizowanie różnych akcji zarówno w internecie jak i w plenerze, zakładanie forów o ratowaniu zabytków itp. jeżeli kończy się to tylko na wypowiedziach, w których wszyscy jesteśmy oburzeni stanem naszych zabytków, tym że nikt nic nie robi aby poprawić ich los a jednocześnie sami odcinamy się od pomocy. Najłatwiej jest narzekać, trudniej pomóc ale najtrudniej zwalczyć w sobie zawiść i zazdrość. Jeśli inny ma mieć lepiej to nie naszym kosztem. Po co więc wstępować do grup chcących np. ratować jakiś zabytek jeżeli samemu nie ma się zamiaru nic zrobić w tym kierunku?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz