niedziela, 7 stycznia 2018

Budowle obronne

post z 19 maja 2013

Jak już pisałem w poprzednim poście dotyczącym Kresów zdecydowana większość zamków w XV wieku to były budowle drewniane. Powstawały w dość szybkim tempie, o budulec nie było trudno, ówczesna broń nie zagrażała takiej warowni i jedyną jej wadą była mała odporność na ogień. Z drewna budowano nie tylko zamki lecz także dwory, królewskie pałace a nawet całe miasta.
  W starych aktach czy dokumentach znajdujemy łacińskie określenie architektus a słowo to oznaczało cieślę, natomiast słowo murator oznaczało architekta a ponieważ tego pierwszego określenia jest wiele więcej tak więc budowniczym ówczesnej Polski był cieśla.
  Trwałość takich drewnianych budowli nie była zbyt duża. O ile wcześniej nie strawił je pożar niszczyły warunki atmosferyczne. Ale ich remont mógł być równie szybki jak i zniszczenie. Takie budownictwo bardzo dziwiło przybywających do Polski cudzoziemców nawykłych do kamiennych ciosów, marmurów czy granitów i jak to określił jeden z nich goszcząc w takiej drewnianej rezydencji, że „nigdy nie widział tak pięknie ułożonego stosu paliwa”. Lecz celem tych drewnianych zamków była obrona przed nieprzyjacielem dlatego też były one raczej surowe w swoim wystroju i umeblowaniu. Obronność przede wszystkim. Drewniane palisady, wały ziemne, drewniano-ziemne, fosy suche i z wodą to główne zewnętrzne zabezpieczenie takiej warowni.
   Zamieszczam rysunek pp. Kazimierza i Tadeusza Mokłowskiego z widokiem idealnego zamku drewnianego, który jednak w rzeczywistości chyba nie istniał.


  Trochę inaczej wyglądała sprawa z budowanymi w wiekach XVI czy XVII zamkami murowanymi. Tam o budulec było już trochę trudniej, a i budowniczy musiał znać się na murarce. Powstawały wtedy budowle, które łączyły z sobą role obronną i mieszkalną. Głównymi architektami byli przede wszystkim Włosi i oni to wprowadzali do naszego kraju styl obowiązujący na zachodzie. A przyznać trzeba, że ze swoimi nieraz monumentalnymi planami trafili na podatny grunt. Bogata szlachta chce dorównać magnatom, magnaci monarchom i tak powstają wielkie budowle, które można by wpisać do księgi Guinessa gdyby wtedy istniała. Np. kopuły na czterech basztach w zamku w Żółkwi były złociste (miedź w ogniu złocona), mury zamku w Mirze miały sześć łokci grubości, podobnie grube mury były na zamku w Laszkach (Mniszchów), olbrzymie sale – w Nieświeżu było ich 12, w Laszkach miały 40×60 kroków, w zamku w Janowcu wszystkich pomieszczeń było 105 a zamek Krzyżtopór w Ujeździe budowany przez 30 lat zachwycał podobno jadalnią ze szklanym sufitem i stojącą na nim sadzawką z pływającymi rybami. Oczywistym jest chyba fakt, że i wnętrze takiego zamku, jego wystrój, meble, zastawy, sprzęty codziennego użytku czy dekoracje były równie bogate.
  Lecz chyba żaden z tych bogatych szlachciców czy magnatów przy powstawaniu takiej rezydencji nie pomyślał o jej późniejszym istnieniu. Okazało się bowiem z czasem, że koszt utrzymania takiej budowli, jej remonty, niekiedy przewyższają koszty budowy. A wystarczyło by gdyby drobne naprawy wykonywano na bieżąco. Otóż najczęstszą przyczyną popadania w ruinę wielkich gmachów jest deszcz. Spływająca do wnętrza woda niszczyła wszystko co napotykała na swojej drodze. Zdarzało się i tak, że budowany przez kilkanaście lat zamek z jednej strony był stawiany a z drugiej już popadał w ruinę właśnie poprzez przeciekający dach. Hetman Żółkiewski w swoim testamencie polecał „opatrować zamek, żeby się nie psował” i dodaje „wszak nie trzeba nic dalej, jeno żeby nie ciekło, a jeśli się gdzie dachówka zepsuje o inszą nie trudno”. Ale jak widzimy u nas problem od wieków jest ten sam. Wiemy jak zrobić tylko nie wiemy kto ma to zrobić. I tak krople wody przyczyniały się do upadku fortun oraz budowli.
  W późniejszym okresie z równym przepychem budowano pałace lecz zrezygnowano z otaczających je fortyfikacji. Pełniły one funkcje wyłącznie mieszkalne podobnie jak dworki stawiane po wsiach przez mniej możną szlachtę.


Przy pisaniu tekstu pomocna była książka Władysława Łozińskiego – „Życie polskie w dawnych wiekach”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz