sobota, 6 stycznia 2018

Czy nasze zabytki niszczą kosmici?

post z 4 maja 2011

Zwiedzając różne zabytki w naszym kraju na pewno zwróciliście uwagę jak wiele budowli jest zniszczonych, zrujnowanych czy rozkradzionych a co najgorsze bez widoku na lepszą przyszłość czyli remont lub jakiekolwiek ich zabezpieczenie. „Buszując” po internecie co krok możemy „podziwiać” zdjęcia takich obiektów zarówno zamków, pałaców czy dworków. Osobiście skupiam się tylko na takich zabytkach ale jest przecież wiele innych także starych budowli jak dworce, kamienice, forty, bunkry itp., które mają swoich fanów a także niszczeją. Ich los chyba jest już przesądzony, bo logicznie myśląc jeżeli nie ma funduszy na uratowanie XIV czy XVII – wiecznej budowli to tym bardziej na remont XIX lub XX-wiecznego obiektu.
  Lecz trzeba obiektywnie z „ręką na sercu” przyznać, że w dużej mierze do stanu w jakim obecnie znajdują się zabytkowe budowle przyczyniliśmy się my sami. Bo czy napisy na ścianach typu „Tu byłem” lub „Kocham Jolę” (nie wspominając o innych niecenzuralnych słowach) same się wyryły? (Można powiedzieć, że historia zatoczyła koło – jaskiniowcy także pisali na ścianach).  Porozrzucane śmieci, puszki czy butelki zostały przywiane przez wiatr? A zabrane na pamiątkę przedmioty? To wszystko także między innymi wpłynęło na dzisiejszy obraz i stan zabytków. A później np. pod zdjęciem ukazuje się komentarz „Byłem, widziałem – brud, smród i ubóstwo”. Wtedy zastanawiam się czy to może starosta, burmistrz wójt czy sołtys aby nie nabrudzili tylko nikt ich nie złapał za rękę. Bo bardzo dobrze wiemy co powinni zrobić inni tylko nie wiemy jak zachować się samemu.
Inna sprawa. Jak wytłumaczyć fakt, że idąc z aparatem fotograficznym w ręce do zrujnowanej budowli zostajemy zatrzymani przez właściciela sąsiedniej posesji i niemal zawróceni z drogi bo przechodzimy przez JEGO własność. Wcześniej z tego pałacu zginęły różne ozdobne elementy budowlane, które musiały zostać wywiezione i to nie w ułamku sekundy a ten pan oczywiście nic o tym nie wie. Jak w amerykańskim filmie „Nic nie widziałem, nic nie słyszałem”. Można z tego wysnuć wniosek, że dla niektórych kradzież nie jest przestępstwem lecz jej udokumentowanie na zdjęciach. A ile jest takich przypadków w całym kraju? Ostatnio modne stało się posiadanie w swoich nowo budowanych domach zabytkowych wystrojów i ozdób. A najłatwiej takie detale zdobyć niszcząc i tak zrujnowany już (według biorących) pałac czy zamek. Lecz oni nie kradną tylko zabezpieczają biorąc przykład np. z opisywanego wcześniej zamku. Mając taki wzór do naśladowania, widząc efekty i konsekwencje takich czynów, przyznam się, że mnie samemu chodzą po głowie myśli aby samemu zacząć „zabezpieczać” zabytkowe elementy. Ale jeszcze poczekam.
      A teraz druga strona medalu czyli posiadacze zabytkowych budowli.
  Jest ustawa, która przewiduje karanie właścicieli zabytków za doprowadzenie budowli do ruiny lecz są to niewielkie kwoty w stosunku do prawdziwych strat materialnych jak i historycznych. Posiadacze takich niszczejących budowli (zamków czy pałaców) przeważnie w nich nie mieszkają a jak zazwyczaj twierdzą główną przyczyną braku opieki nad zabytkiem jest brak pieniędzy więc i kary też nie będą mieli z czego zapłacić. Osobiście nie słyszałem aby posłano kogoś do więzienia z tytułu doprowadzenia zabytku do ruiny. Według prokuratury jest to „mała szkodliwość społeczna czynu” i wszelkie śledztwa przeważnie są umarzane a właściciele śpią spokojnie. A może wprowadzić inne sankcje podobne do tych jakie stosuje się w innych dziedzinach życia. Np. posiadacz zabytkowej budowli odpowiada za jej stan całym swoim i rodziny majątkiem. (Może pamiętacie głośną swego czasu sprawę gdzie za nie płacącego alimentów wnuczka do więzienia poszła jego babcia). Przecież posiadanie zamku czy pałacu nie jest obowiązkiem i gdy nie ma możliwości jego utrzymania można się go pozbyć sprzedając lub zwracając go Państwu. Nie jest to oczywiście równoznaczne z odnową danej budowli ale odpada główny argument jaki w odpowiedziach starostów na nasze listy w akcji „Ratujmy polskie zabytki” często występuje – dana budowla jest własnością prywatną i my nic nie możemy zrobić. Sprawa zamknięta a w podtekście „nie zawracajcie nam głowy w przyszłości”. Możliwość utraty majątku bardziej przekonująco wpłynęło by na obecnych właścicieli zabytkowych budowli niż śmiesznie niskie i nie zawsze egzekwowane kary pieniężne.
  W minionym czasie gminy chętne pozbywały się zabytkowych budowli, sprzedając je za grosze (patrz pałac w Kopicach), przystając na różne ulgi (np. nie płacenie podatku od nieruchomości czy gruntu) byle tylko pozbyć się kłopotu. I nikt nie zadał sobie trudu aby sprawdzić czy ewentualny nabywca będzie miał z czego odremontować i utrzymać budowlę. Tak więc jeżeli ktoś kupił jakiś zabytek za niewielkie pieniądze myślę, że wolałby go stracić , gdyż i tak stoi on bezużytecznie, niż pozostały swój pewnie nie mały majątek. Bo prawda jest taka, że w dzisiejszych czasach dla większości ludzi utrata pieniędzy jest jedynym mocnym i przekonującym argumentem. Inne – jak dobro drugich, dziedzictwo narodowe czy historia w ich pojęciu zupełnie nie istnieje. I może to warto wykorzystać w walce (tak – w walce) o pozostawienie czegoś po sobie co otrzymaliśmy od naszych przodków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz