post z 27 grudnia 2012
Jest to ostatni mój wpis dotyczący akcji „Ratujmy polskie zabytki”. Minęły właśnie dwa lata od jej rozpoczęcia i można rzec, że akcja umarła „śmiercią naturalną” z dużą „pomocą” internautów. Teraz można zobaczyć błędy jakie popełniliśmy ruszając z tym pomysłem.
Po pierwsze – przeglądając różne fora dotyczące zabytków i tematów z nimi związanych założyliśmy, że ludzie tam piszący naprawdę są zaniepokojeni ich obecnym stanem i ich przyszłością. Niestety okazało się, że tak nie jest.
Po drugie – myśleliśmy, że napisanie i wysłanie listu przez Pocztę Polską nie jest sprawą bardzo skomplikowaną ani trudną. I tutaj wyszło na jaw się, że jest to próg nie do przejścia.
Po trzecie – wydawało nam się, że jeżeli wyślemy e-mailem gotowy już list, na którym trzeba tylko dopisać swoje dane i posłać go pod wskazany adres (oczywiście e-mail) to problemu nie powinno już być. Nic bardziej mylnego. Podanie swojego nazwiska i adresu dla większości jest także wielkim wyczynem.
I tak właśnie akcja spaliła na panewce.
Jednak miała ona także swoje plusy, nie wiele ale jednak.
Wiemy już co możemy spodziewać się po urzędach. Niezależnie od tego gdzie wysyłaliśmy listy odpowiedzi otrzymywaliśmy prawie identyczne, które możemy podzielić na trzy grupy.
Pierwsza – „obiekt jest własnością prywatną i nic nie możemy zrobić”. Prawdziwej by brzmiało „nic nie chcemy zrobić” bo obowiązujące przepisy jednak jakieś działania przewidują.
Druga – „w chwili obecnej nie posiadamy funduszy na jakiekolwiek prace w danym obiekcie”. Rzecz dyskusyjna i jednak możliwa do rozwiązania.
Trzecia – „sprawdzimy jak sprawa wygląda i damy znać o podjętych dalszych krokach”. W myśl powiedzenia „czekaj tatka latka”.
A jeżeli nasz list nie kwalifikował się do żadnej z tych odpowiedzi to jest jeszcze jedna – uniwersalna – stosowana we wszystkich urzędach, chcących pozbyć się niedogodnych interesantów „takie są przepisy”. I temat się urywa gość odchodzi z kwitkiem. Zastanawia mnie tylko jedno. O ile pamiętam jeszcze z lekcji religii (wtedy odbywały się one w kościele) Bóg dał ludziom 10 przykazań, dziesięć prostych, zrozumiałych dla wszystkich zdań, do których powinniśmy się stosować. Lecz człowiek poszedł jeszcze dalej tworząc całą masę różnych konstytucji, ustaw, paragrafów, kodeksów, statutów czy regulaminów a później także poprawek do nich następnie poprawek do poprawek a także wpadł na pomysł aby dodać poprawki do poprawek poprawki. Wszystko to napisane takim językiem, że chyba nawet ich autorzy nie bardzo wiedzą o co w tym wszystkim chodzi. Całość oparta głównie na zakazach i nakazach. I my twierdzimy, że jesteśmy wolni!?
Jak więc widać na ochronie zabytków odpowiednim urzędom nie za bardzo zależy. Brak tu jest przyszłościowego myślenia bo gdy zabraknie zabytków znikną i miejsca pracy dla naszych potomnych. Ale i na to jest powiedzenie – „po nas choćby potop”.
Kolejnym plusem jest to, że udało się na facebooku zebrać grupę ludzi, którym jednak ochrona zabytków jest bliska i chcą coś w tym kierunku działać. Na razie jednak są to w większości działania informacyjne gdzie podawane są wiadomości o zniszczeniach kolejnych zabytków.
Czy więc nie ma żadnych szans na ocalenie reliktów przeszłości?
Myślę, że są ale nie dla wszystkich obiektów tak jakbyśmy tego chcieli. Moim skromnym zdaniem szanse te upatruję w tworzeniu grup czy stowarzyszeń złożonych z miejscowych miłośników danych budowli. Najlepszym przykładem takiej właśnie działalności, która przynosi wymierne efekty jest Stowarzyszenie „Ratuj Tenczyn”. Powstało ono z miłośników zamku Tenczyn lub Tenczynek (dwie różne nazwy) w miejscowości Rudna w gminie Krzeszowice woj. małopolskie. Pomimo początkowego opornego stanowiska gminy (odrzuciła ona ministerialną dotację na remont zamku) udało doprowadzić się po ponad dwóch latach od założenia stowarzyszenia do prac zabezpieczających i remontowych na zamku, zorganizować kilka imprez kulturalnych (festyny, turnieje rycerskie itp.) i wciąż podejmować nowe inicjatywy związane z dalszymi pracami remontowymi. Ich początkowe działania nie opierały się tylko na wysyłaniu listów lecz także na częstych spotkaniach z burmistrzem gminy i urzędnikami, nagłaśnianiu sprawy niszczenia zamku w mediach (prasa, radio czy lokalna telewizja) a jakie są tego skutki możemy zobaczyć na stronach internetowych Stowarzyszenia a także na moim forum (raczej monologu)
http://www.ruinyizamki.grupy-dyskusyjne.pl/ w dziale „Zabytkowe budowle kiedyś i dziś” – zamki.
I właśnie w takich grupach i działaniach upatruję możliwość uratowania niektórych zabytków. Poza tym wydaje mnie się, że 10 listów mieszkańców danej miejscowości do swojego burmistrza czy starosty może zdziałać więcej niż 100 listów z całego kraju. To mieszkańcy są ich wyborcami i od nich zależy czy utrzymają swoje „stołki”. Lecz działania takiej grupy nie mogą opierać się wyłącznie na pisaniu listów. Taka „listowa szermierka” może trwać latami i do niczego nie prowadzi bo niszczejący zabytek nie będzie czekał na jej zakończenie. Trzeba często odwiedzać urzędy, nękać odpowiedzialnych za dany obiekt urzędników, informować o zniszczeniach media. Potrzeba na to jednak trochę czasu i chęci ale nikt nie powiedział, ze zadanie jest proste i rozwiąże się je siedząc przy komputerze.
Natomiast co do osób w facebookowej grupie „Ratujmy polskie zabytki” widziałbym działanie wspomagające takie grupy. Znajdują się w niej między innymi architekci, konserwatorzy czy prawnicy będący, że tak powiem (napiszę) w temacie, znający te sprawy z własnego podwórka i mogący służyć radą i pomocą. I tu mój nowy pomysł – może udałoby się stworzyć „wiekopomne” dzieło pt.: Przewodnik ratownika zabytków ? Zawrzeć w nim informacje np. jak utworzyć stowarzyszenie, jak i gdzie pisać listy itp. Co miałby on zawierać i w jakiej być formie pozostawiam do przedyskutowania tak jak i sam ten pomysł. A może warto by było zachęcać w facebookowych postach do tworzenia małych, lokalnych stowarzyszeń mających na celu ratowanie znajdujących się na danym terenie zabytków.
Na początku napisałem, że jest to mój ostatni post odnośnie tematu ratowania zabytków. Powtarzanie w kółko tego samego nic nie wnosi, może przybędzie trochę więcej osób zgadzających się z moim zdaniem lub nie i to wszystko. Dlatego też zdecydowałem, że powrócę do pierwotnego założenia tego blogu i będę w nim opisywał sprawy, które wiążą się z zamkami i pałacami z ich historią, ludźmi z nimi związanymi itp. Natomiast moje inne spostrzeżenia czy uwagi nie tylko o zabytkach zawrę w nowym blogu, który zamierzam dopiero otworzyć.
Oto kilka przykładów z prac na zamku w Tenczynie
Zdjęcia pochodzą ze strony Stowarzyszenia
http://www.ratujtenczyn.org.pl/sprawozdanie_z_prac_na_Tenczyne.html
Po pierwsze – przeglądając różne fora dotyczące zabytków i tematów z nimi związanych założyliśmy, że ludzie tam piszący naprawdę są zaniepokojeni ich obecnym stanem i ich przyszłością. Niestety okazało się, że tak nie jest.
Po drugie – myśleliśmy, że napisanie i wysłanie listu przez Pocztę Polską nie jest sprawą bardzo skomplikowaną ani trudną. I tutaj wyszło na jaw się, że jest to próg nie do przejścia.
Po trzecie – wydawało nam się, że jeżeli wyślemy e-mailem gotowy już list, na którym trzeba tylko dopisać swoje dane i posłać go pod wskazany adres (oczywiście e-mail) to problemu nie powinno już być. Nic bardziej mylnego. Podanie swojego nazwiska i adresu dla większości jest także wielkim wyczynem.
I tak właśnie akcja spaliła na panewce.
Jednak miała ona także swoje plusy, nie wiele ale jednak.
Wiemy już co możemy spodziewać się po urzędach. Niezależnie od tego gdzie wysyłaliśmy listy odpowiedzi otrzymywaliśmy prawie identyczne, które możemy podzielić na trzy grupy.
Pierwsza – „obiekt jest własnością prywatną i nic nie możemy zrobić”. Prawdziwej by brzmiało „nic nie chcemy zrobić” bo obowiązujące przepisy jednak jakieś działania przewidują.
Druga – „w chwili obecnej nie posiadamy funduszy na jakiekolwiek prace w danym obiekcie”. Rzecz dyskusyjna i jednak możliwa do rozwiązania.
Trzecia – „sprawdzimy jak sprawa wygląda i damy znać o podjętych dalszych krokach”. W myśl powiedzenia „czekaj tatka latka”.
A jeżeli nasz list nie kwalifikował się do żadnej z tych odpowiedzi to jest jeszcze jedna – uniwersalna – stosowana we wszystkich urzędach, chcących pozbyć się niedogodnych interesantów „takie są przepisy”. I temat się urywa gość odchodzi z kwitkiem. Zastanawia mnie tylko jedno. O ile pamiętam jeszcze z lekcji religii (wtedy odbywały się one w kościele) Bóg dał ludziom 10 przykazań, dziesięć prostych, zrozumiałych dla wszystkich zdań, do których powinniśmy się stosować. Lecz człowiek poszedł jeszcze dalej tworząc całą masę różnych konstytucji, ustaw, paragrafów, kodeksów, statutów czy regulaminów a później także poprawek do nich następnie poprawek do poprawek a także wpadł na pomysł aby dodać poprawki do poprawek poprawki. Wszystko to napisane takim językiem, że chyba nawet ich autorzy nie bardzo wiedzą o co w tym wszystkim chodzi. Całość oparta głównie na zakazach i nakazach. I my twierdzimy, że jesteśmy wolni!?
Jak więc widać na ochronie zabytków odpowiednim urzędom nie za bardzo zależy. Brak tu jest przyszłościowego myślenia bo gdy zabraknie zabytków znikną i miejsca pracy dla naszych potomnych. Ale i na to jest powiedzenie – „po nas choćby potop”.
Kolejnym plusem jest to, że udało się na facebooku zebrać grupę ludzi, którym jednak ochrona zabytków jest bliska i chcą coś w tym kierunku działać. Na razie jednak są to w większości działania informacyjne gdzie podawane są wiadomości o zniszczeniach kolejnych zabytków.
Czy więc nie ma żadnych szans na ocalenie reliktów przeszłości?
Myślę, że są ale nie dla wszystkich obiektów tak jakbyśmy tego chcieli. Moim skromnym zdaniem szanse te upatruję w tworzeniu grup czy stowarzyszeń złożonych z miejscowych miłośników danych budowli. Najlepszym przykładem takiej właśnie działalności, która przynosi wymierne efekty jest Stowarzyszenie „Ratuj Tenczyn”. Powstało ono z miłośników zamku Tenczyn lub Tenczynek (dwie różne nazwy) w miejscowości Rudna w gminie Krzeszowice woj. małopolskie. Pomimo początkowego opornego stanowiska gminy (odrzuciła ona ministerialną dotację na remont zamku) udało doprowadzić się po ponad dwóch latach od założenia stowarzyszenia do prac zabezpieczających i remontowych na zamku, zorganizować kilka imprez kulturalnych (festyny, turnieje rycerskie itp.) i wciąż podejmować nowe inicjatywy związane z dalszymi pracami remontowymi. Ich początkowe działania nie opierały się tylko na wysyłaniu listów lecz także na częstych spotkaniach z burmistrzem gminy i urzędnikami, nagłaśnianiu sprawy niszczenia zamku w mediach (prasa, radio czy lokalna telewizja) a jakie są tego skutki możemy zobaczyć na stronach internetowych Stowarzyszenia a także na moim forum (raczej monologu)
http://www.ruinyizamki.grupy-dyskusyjne.pl/ w dziale „Zabytkowe budowle kiedyś i dziś” – zamki.
I właśnie w takich grupach i działaniach upatruję możliwość uratowania niektórych zabytków. Poza tym wydaje mnie się, że 10 listów mieszkańców danej miejscowości do swojego burmistrza czy starosty może zdziałać więcej niż 100 listów z całego kraju. To mieszkańcy są ich wyborcami i od nich zależy czy utrzymają swoje „stołki”. Lecz działania takiej grupy nie mogą opierać się wyłącznie na pisaniu listów. Taka „listowa szermierka” może trwać latami i do niczego nie prowadzi bo niszczejący zabytek nie będzie czekał na jej zakończenie. Trzeba często odwiedzać urzędy, nękać odpowiedzialnych za dany obiekt urzędników, informować o zniszczeniach media. Potrzeba na to jednak trochę czasu i chęci ale nikt nie powiedział, ze zadanie jest proste i rozwiąże się je siedząc przy komputerze.
Natomiast co do osób w facebookowej grupie „Ratujmy polskie zabytki” widziałbym działanie wspomagające takie grupy. Znajdują się w niej między innymi architekci, konserwatorzy czy prawnicy będący, że tak powiem (napiszę) w temacie, znający te sprawy z własnego podwórka i mogący służyć radą i pomocą. I tu mój nowy pomysł – może udałoby się stworzyć „wiekopomne” dzieło pt.: Przewodnik ratownika zabytków ? Zawrzeć w nim informacje np. jak utworzyć stowarzyszenie, jak i gdzie pisać listy itp. Co miałby on zawierać i w jakiej być formie pozostawiam do przedyskutowania tak jak i sam ten pomysł. A może warto by było zachęcać w facebookowych postach do tworzenia małych, lokalnych stowarzyszeń mających na celu ratowanie znajdujących się na danym terenie zabytków.
Na początku napisałem, że jest to mój ostatni post odnośnie tematu ratowania zabytków. Powtarzanie w kółko tego samego nic nie wnosi, może przybędzie trochę więcej osób zgadzających się z moim zdaniem lub nie i to wszystko. Dlatego też zdecydowałem, że powrócę do pierwotnego założenia tego blogu i będę w nim opisywał sprawy, które wiążą się z zamkami i pałacami z ich historią, ludźmi z nimi związanymi itp. Natomiast moje inne spostrzeżenia czy uwagi nie tylko o zabytkach zawrę w nowym blogu, który zamierzam dopiero otworzyć.
Oto kilka przykładów z prac na zamku w Tenczynie
Przed pracami
i po ich zakończeniu.
Tak wyglądało wejście przed pracami
a tak prezentuje się w trakcie ich trwania.
Barbakan poprzedzający bramę wjazdową przed remontem i widocznym jedynym zabezpieczeniem czyli tabliczkami ostrzegającymi o niebezpieczeństwie
Wygląd barbakanu po pracach remontowych.
http://www.ratujtenczyn.org.pl/sprawozdanie_z_prac_na_Tenczyne.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz