sobota, 13 stycznia 2018

Poszukajmy drugiego Owsiaka.

post z 12 sierpnia 2013


Obcokrajowiec czytający różne artykuły, blogi czy fora gdzie podnoszony jest temat braku ochrony zabytków w naszym kraju zastanawia się pewnie co to też za unikaty muszą mieć Polacy, że tak walczą o ich ochronę. Spieszę więc wyjaśnić, że nie mamy nic innego niż inne państwa. Stare zamki, pałace, dwory, kamienice, kościoły, cmentarze, kaplice i jeszcze wiele innych ruchomych i nieruchomych „staroci” lecz ich stan jest niestety zdecydowanie inny nich w pozostałych krajach. Inne jest także podejście naszego społeczeństwa do zagadnienia własności państwowej czy historycznej. Cały czas panuje w narodzie przekonanie, że państwowe to niczyje więc można bezkarnie niszczyć. U nas nie przetrwa nic co nie jest pieczołowicie pilnowane a i to nie zawsze uda się ochronić. Postawiona przy ruinie zamku lub pałacu tabliczka informacyjna opisująca jego historię a nie będąca pilnowana przetrwa góra tydzień. W najlepszym przypadku zostanie zamalowana sprayem, w najgorszym w ogóle zniknie. Na zachodzie takie tabliczki stoją latami i jedynie czas potrafi je uszkodzić. Nawet ta rozwydrzona i bezstresowo wychowywana młodzież ma dla nich poszanowanie. U nas nie do pomyślenia.

Istnieje przekonanie, że tylko bardzo duże pieniądze są w stanie coś zmienić i chronić te budowle. Jest to po części prawda lecz jest jeszcze coś innego, może nawet ważniejszego od pieniędzy – a mianowicie chęci. Chęci tych co odpowiadają za powierzone im mienie. My wszyscy, którzy z taką determinacją usiłujemy walczyć i pokazywać ogrom zniszczeń w odziedziczonej spuściźnie jesteśmy realistami i zdajemy sobie sprawę z tego, że nie wszystko można uratować przy określonym budżecie państwowym, gminnym czy prywatnym. Ale na Boga, zwracam się tu do urzędników, pokażcie, że oprócz pisania szablonowych listów i odpowiedzi potraficie a co najważniejsze macie chęci coś zmienić. Nie wymagamy od razu wyremontowania czy odbudowania całego założenia. Przecież przy dużo mniejszych kosztach można starać się chociaż skutecznie zabezpieczyć budynek i nie piszę tu o ogrodzeniu go siatką lub płotem czy do założenia tabliczki z napisem „Grozi zawaleniem. Wstęp wzbroniony”. Bo chyba każdy zdaje sobie sprawę z nie skuteczności takiego działania zwłaszcza gdy dotyczy to nas Polaków. Dla nas zakazy są zawsze do łamania i nie ma siły aby to zmienić.

Zabezpieczmy więc budowlę tak jak pozwala na to jej stan, posprzątajmy wokół śmieci, wykarczujmy krzaki i samosiejki, skośmy trawę a ukazać się może naszym oczom zupełnie inny budynek. I nie trzeba do tego wielkich pieniędzy tylko CHĘCI. Może znaleźli by się i ochotnicy do takich prac. Jak miło i pięknie można by spędzić kilka dni pod namiotem, dniem uprzątając teren, wieczorami ognisko, gitara a może tubylcze duchy nocą także dały swój koncert. Ot taki utopijny, wakacyjny obrazek.

Jednak aby go zrealizować przydałby się nam taki drugi Jurek Owsiak, który jakby go nie krytykować czy psioczyć (taka nasza następna wada) potrafił zdopingować miliony Polaków do pomocy służbie zdrowia a tym samym sobie. Wiem, że temat trochę inny, bardziej przemawiający niż stare budowle ale przy podobnej organizacji też można by coś zadziałać. Lecz aby móc coś takiego stworzyć potrzebni byliby ludzie, którzy nie będą patrzyć ile i co z tego będą mieli ale jak to wszystko zorganizować, powiązać, nagłośnić itp. itd. Tylko  ogólnokrajowa akcja może przynieść jakąś poprawę losu naszych zabytków. Na urzędników zamkniętych w swoich pokojach i głowach chyba nie mamy co liczyć. Lecz czy możemy liczyć na siebie? Ewentualne komentarze pokażą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz