sobota, 13 stycznia 2018

Tak dbamy o cudze

post z 10 stycznia 2014


W większości jesteśmy narodem, który z reguły nie dba o cudzą własność. Potrafimy bezmyślnie niszczyć to co do nas nie należy lecz bólu głowy z tego powodu nie mamy. Mało tego – nawet się nad tym dłużej nie zastanawiamy. Nie zrobiliśmy przecież nic takiego czego nie robią inni a skoro robią to inny to i ja też mogę. Na zabytkowej budowli mogę wyryć lub sprayem namalować jakiś napis (przecież jest ich tutaj już wiele), mogę odłupać kawałek tynku, wziąć cegłę na pamiątkę (sprzątam zaniedbaną budowlę), wyrzucić śmieci. Gorzej gdy ktoś wpadnie na pomysł aby część budowli „posprzątać” w większej skali nie pytając nikogo o zgodę. Znikają różne architektoniczne elementy, rzeźby, portale czy nawet cegły. Na jednym internetowym portali było ogłoszenie o sprzedaniu kilku palet starych cegieł pochodzących z jakiegoś dworku. A nie można byłoby ich wykorzystać do jego remontu? Pewnie nie bo i po budynku nie pozostał przypuszczalnie żaden ślad. I tak znikają nasze stare budowle, rozpadają się na naszych oczach a my nie robimy nic bo to nie nasze. Dziwię się tylko tym, że mamy pretensje gdy ktoś zniszczy coś naszego. A przecież dla innych nasze to cudze. I kółko się zamknęło.
Ale takie podejście do sprawy mamy chyba w genach. Przytoczę niżej fragment pozwu jaki złożył Franciszek Lewoczyński, miecznik przemyski, właściciel zamku w Buczaczu  w roku 1661 przeciwko dzierżawcy tej warowni  a dotyczący zniszczeń i zaniedbań jakie zaszły podczas jego użytkowania.

»Brama do zamku _ czytamy – w baszcie, do której most z przygrodka prawie zgniły, zwod w bramie i brama sama we wszystkiem strupieszała, sama zaś baszta we trzech miejscach do połowicy nadrysowała się, pod zwodem gnojem rów zarzucony równo z ziemią. Wszedłszy w bramę ku dziedzińcowi na strzelnicę położone kładzie ze wszystkim zgniłe. Brama do dziedzińca zamkowego ze wszytkim opadła i drzewo pogniło. Wszedłszy w dziedziniec idąc do pokojów, które ku miastu i ku Skomoryszy jako stołowa izba leżą, naprzód w izbie stołowej ze wszytkim wierzch upadł, także i dachu i powały żadnej ani tramu żadnego nie masz, pod izbą stołową piekarnie, w której tramy pogniły i pozawalały się, piec piekarniany z gruntu rozwalony i wszytko gnojem zarzucone i zeszpecone. Z tej izby stołowej pokój, w którym i dachy, tramy i powała cale zgniła i wpadła, gnoju sroga rzecz, piec zbity, fundament wyrzucony, okien dwie potłuczonych i z gruntu zepsowanych. Z tego pokoju w baszcie od miasta dach i powała z tramami zgniła i upadła, w które komin wszystek wyrzucony, okna potłuczone, których cztery, dziury na wskróś muru poprzebijane, kamienie, w których drzwi bywali, powywalane i popsowane. Z tego pokoju, który od stołowej izby idzie na prawą rękę idąc, pokój wielki, w którym dach zrzucony, powała i tramy nadgniły, aż podpierane zestawiono, okien cztery potłuczonych, piec rozwalony z fundamentem i kamienie popsowane, we drzwiach progi i kamienie powywalane i popsowane, gnoju w pas. Z tego pokoju na zwód okna, na którym dachu trochy zostawa, ale gontów mało co i krokwie połamane, tramy nadgnite, deszczki na powale powybierane, gnoju w pas i muru sztuka wypadła od bramy zewnątrz. Pod tymi pokojami sklepy i piwnice, naprzód pod tym pokojem, który w baszcie, sklep niesklepiony z tramami, które popodpierane, bo w pół prawie pognite, gnoju na chłopa, kamienie ze drzwi powywalane. Pod tym pokojem, do którego z stołowej izby chodzą, sklep także niesklepiony na tramach, także zgnite, tramy popodpierane, gnoju na chłopa, drzwi powywalane. Pod tym pokojem, który z stołowej izby idąc na prawą rękę, sklep sklepiony, którego sklepienie nadwerężone, kiedy deszcz, to ciecze. Z tego pokoju pokój, pod którym sklep sklepiony także gdy deszcz ciecze i bardziej od wszytkich nadwerężony. Pod tym pokojem, którego okna na zwód, sklep, z którego łaźnia bywała. Do tych pokojów schody pogniłe popsowane, ganek, którym chodzono do tych pokojów wszytek zrzucony. Z dziedzińca szyja do piwnic, do których schody wszytkie popsowano drewniane, pod których budowaniem wszystkim piwnic cztery, wszytkie gnojem zawalone, z jednej piwnicy loch z skały kowany na beczek sześć, pełno w nim wody. Z tego budowania na prawą rękę pokój, który skarbcem zowią, okna w drewno oprawne proste, piec biały gliną pomazany, drzwi ale z drzewa dach nad nim zły podziurawiony. Pod tym pokojem albo skarbcem studnia zawalona, zeszpecona i zasmrodzona, czymbrowanie wszytko zawalone, koryta porąbane. Koło, którym wodę ciągną, zepsowane bez czopów, linwa zgniła i krótka, drzwi do tej studni nie masz i okien. Przez ten pokój albo skarbiec ganek jest do pokoju wielkiego i drugiego pod jednym dachem na tej stronie od Janowa, na którym ganku zgniłe drzewo, tylko po murze chodzą, W izbie schody złe, okien nie masz, piec białą glina mazany zły, drzwi dwoje, oboje złe, komin wielki bez drzwi. Z tego pokoju pokoik mały, okna złe, piec biały gliną mazany, w murze dziura na wskróś przebita. Nad tymi pokojami strych wielki wszytek zepsowany, w dachu dziur pełno, schody do niego zło. Dach nad tymi pokojami zły, pod tymi pokojami sklepów dwa na tramach, też sklepienia gnojem zarzucone, do tych pokojów drugie schody z gankiem, wszytkie złe, drzewo pogniło, dach wszytek dziurawy podparte, żeby się nie obalił. Podle tych pokojów budynek z gliny lepiony, w którym nieboszczka Jej Mość Pani Sienińska mieszkała, wszytek z gliny, w którym izb dwie i piekarniczka z wołoskim piecem, w której wszytkie rozwalone i poodpadałe ściany, dach wszytek zły zgniły słomą poszyty. Baszta od Janowa wierzchu nie ma, piętro od góry zgniłe i całego nie masz, drugie całe nadgniło, tramy podpierane prędko ultima mina, trzecie piętro na dole wszytko gnojem zalazło i zeszpecone. Na basztę na te schody złe i kamienic z nich popsowane, strzelnica jeszcze niżej wszytka gnojem zawalona. Od tej baszty jest przechod do drugiej baszty od Skomoroszy; tam idąc żadnego przykrycia nie mają mury wierzchnie ani też idąc żadnego flanku, ale całe słotą powywalane dziury. Ta baszta od Skomoroszy wierzchu nie ma, schody do niej powywalane, na wierzch to jest na pierwsze piętro do góry drugiego piętra tramy i powala całe nadgniła, podporami ujęta, ullíma ‚mina i tej powale prędko, do tego piętra schodów nie masz. Trzecie piętro niżej gnojem zawalone także ultímam minam sapít, bo bez te wszytkie ciecze, nisko strzelnice wszytkie zawalone. Od tej baszty po murze żadnego flanku nie masz, mur przez słotę nie w jednym miejscu wywalony. Ten mur kończy się u stołowej izby wyżej mianowanej, przy której kuchnia bywała, tej nie masz jedno izba kuchenna, cale zgniła stoi i dach nad nią zgnity.

Armata. Hakownic siedm, łoża popsowane, rury pordzewiałe, zapały wielkie bez korków; śmigownica jedna od śruby rezerwana. Działo jedno spiżowe, w którym zapał jako gołębie jajo tak wielki bez łoża. Sztuk strzelby sześć na półtora łokcia długiej, bez łóż trzy, W łożach trzy, ale złych. Muszkietów lontowych wszytkich opędzonych cztery. Organki, w których rur muszkietowych sześć. Rury spiżowe jedne.

In reliquo zamek  wszytek zagnojony, że na niektórych miejscach w pas gnoju. Żadnych ław, stołów, drzwi stolarskiej roboty, zydlów i innego appartamentu domowego nie masz. Ze wszytkiego zamku tam intus quam extra, tynkowanie wapienne poodpadało, przez co słoty od kilkunastu lat szkodę wielką w murach poczynili i sztukami na różnych miejscach muru powypadało. Piekarnia między basztą skomerowską a między janowską prawie wszytka zgniła.«



 Takich przypadków zaniedbań i zniszczeń w tamtym okresie było bardzo wiele. Dzierżawiący takie budowle nie martwili się o ich stan gdyż to nie była ich własność. Zniszczyło się jedno pomieszczenie przechodzili do następnego a zwracany potem obiekt przedstawiał „obraz nędzy i rozpaczy”. I prawdopodobnie nie ponosili tacy dzierżawcy żadnych konsekwencji gdyż nie sposób było zmusić ich do naprawy a i sądy nie były zbyt szybkie w rozpatrywaniu spraw (skąd my to znamy?).
Były także i takie przypadki gdzie długo budowany zamek z jednej strony się rozrastał a druga strona potrzebowała już szybkiego remontu. Zazwyczaj spowodowane było to nieszczelnym dachem, przez który lejąca się do środka woda powodowała duże zniszczenia.
I pomyśleć jakim bylibyśmy pięknym narodem gdyby nasi przodkowie oprócz takich cech jak umiłowanie wolności czy waleczności nie pozostawili wielu innych  lecz negatywnych, które obecnie przeważają. Wieczne narzekanie, prywata, nie szanowanie cudzej własności i poglądów, wyśmiewanie i obrażanie drugich i jeszcze kilka i innych, których prawie każdy może podać a najdziwniejsze jest to, że żadna z nich nas samych nigdy nie dotyczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz