Dzisiaj napiszę nie o zabytkach lecz o trochę innej sprawie. Otóż szukając w internecie potrzebnych mnie materiałów natrafiłem na portal o Kresach w języku polskim i ukraińskim. Znajdujące się tam opisy zamków zostały skopiowane z mojej strony (nawet wraz z linkami do mojego Pocztu króli polskich) i podpisane innym imieniem i nazwiskiem. Mało tego zdjęcia, które były na mojej stronie nie mojego autorstwa lecz umieszczone za zgodą ich wykonawcy również zostały tam zamieszczone a za ich autora podane zupełnie inne osoby. Napisałem do redakcji tegoż portalu oskarżając ich o kradzież materiałów i czekając na wyjaśnienie. I otrzymałem emaila z wyjaśnieniem, że: materiały pochodziły ze strony ogólnodostępnej a autor korzystał z nich częściowo. Czyli według redakcji to co jest dostępne można kopiować do woli i podpisywać się pod tym a całkowite skopiowanie stron to tylko częściowe skorzystanie z nich.
Również rozwiązanie problemu według nich jest bardzo proste. Cytat z listu: „Co Pan proponuje? Może wymienimy się linkami?” Czyli redakcja wspaniałomyślnie umieści mój link i po sprawie. Lecz ja nie za bardzo jestem za takim rozwiązaniem.
W dalszej części listu dowiedziałem się, że osoba która podpisała się pod moimi opisami zamków mieszka we Lwowie i „jest przedostatnim z herbu Bończa”. Według mnie to chyba nie ma się czym chwalić a wręcz przeciwnie – ukryć ten fakt jak najgłębiej. Nie wiem czemu miała służyć ta informacja redakcji. Herbowy, nie herbowy ale kradzież jest kradzieżą.
Na następny list nie otrzymałem do tej pory żadnej odpowiedzi. Widocznie redakcja bierze mnie na przetrzymanie. Zastanawiam się właśnie co dalej począć z tym fantem. Strona dalej jest w niezmienionej formie, żadnego sprostowania ani przeprosin. Podanie adresu strony przyczyni się tylko do jej reklamy.
Również rozwiązanie problemu według nich jest bardzo proste. Cytat z listu: „Co Pan proponuje? Może wymienimy się linkami?” Czyli redakcja wspaniałomyślnie umieści mój link i po sprawie. Lecz ja nie za bardzo jestem za takim rozwiązaniem.
W dalszej części listu dowiedziałem się, że osoba która podpisała się pod moimi opisami zamków mieszka we Lwowie i „jest przedostatnim z herbu Bończa”. Według mnie to chyba nie ma się czym chwalić a wręcz przeciwnie – ukryć ten fakt jak najgłębiej. Nie wiem czemu miała służyć ta informacja redakcji. Herbowy, nie herbowy ale kradzież jest kradzieżą.
Na następny list nie otrzymałem do tej pory żadnej odpowiedzi. Widocznie redakcja bierze mnie na przetrzymanie. Zastanawiam się właśnie co dalej począć z tym fantem. Strona dalej jest w niezmienionej formie, żadnego sprostowania ani przeprosin. Podanie adresu strony przyczyni się tylko do jej reklamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz