post z 18 sierpnia 2011
Po napisaniu ostatniej notatki dostałem od znajomego, również mocno zaangażowanego w sprawy ochrony i odnowy zabytków takiego e-maila.
„…Te przykłady odbudowanych zamków (poza Tarnowicami), to nie tylko pieniądze wyrzucone w błoto, ale do tego działania niezgodne z karta wenecka, etyką konserwatorską i generalnie z ochroną zabytków. Te zamki były już ruinami setki lat temu. Ludzie, którzy je odbudowują wydali na to grube miliony, tymczasem w sąsiednich wsiach na ich oczach rozpadały się renesansowe dwory, barokowe palce i klasycystyczne dworki, z których wynoszono wszystko, co się dało. Może to znowu klasyczne polskie narzekanie, ale szkoda, że wydano miliony na tworzenie pseudo-zabytków, zamiast uratować oryginalną substancje. Panująca w Polsce moda na średniowiecze doprowadza do tego, ze pojawiają się wręcz pomysły chore – np. pewien inwestor chciał przywrócić pałacowi w Swobnicy wygląd średniowieczny, co doprowadziłoby do zniszczenia barokowego skrzydła głównego!!! I to w imię źle pojętego zainteresowania historia i zabytkami. A ta odbudowa w Bobolicach to już wogóle Disnayland…”
Trudno się z tym nie zgodzić lecz chcę zauważyć, że żadna z opisanych budowli nie jest samowolą budowlaną. Tak więc na taką odbudowę musiały wydać pozwolenie odpowiednie władze oraz konserwator. Czy działania te były zgodne z kartą wenecką, etyką konserwatorską czy ochroną zabytków? Czy podczas sporządzania dokumentacji ktoś się nad tym zastanowił? Pewnie nie. Ale faktem jest, że plany zostały zatwierdzone a prace są realizowane. Ile w tym wszystkim było znajomości i prezentów wiedzą tylko zainteresowani. Osobiście bardziej podobała mi się ruina Bobolic niż obecnie stojący zamek ale odwrotu już nie ma i trzeba zaakceptować obecny stan.
Tak jak napisał znajomy obecnie jest moda na wszelkiego rodzaju starocie a czym starsze to lepsze. Pewnie dlatego obecny właściciel Bobolic wolał kupić kompletną ruinę niż w lepszym stanie i pochłaniające mniej kosztów przy odremontowaniu pałace czy dwory. Zamek to zamek. Podobno ma jeszcze chętkę na stojący nieopodal Mirów. Każdy rządzi swoimi pieniędzmi i robi z nimi co uważa. Gdyby na takie odremontowanie czy odbudowę obiektu nie był zgody pewnie stałaby sobie dalej i niszczała gdyż na zabezpieczenie ruin pieniędzy nie ma. A tak za 100 lat nikt nie będzie się zastanawiał nad tym czy było to zgodne z etyką i ochroną tylko dopisany zostanie dalszy ciąg historii zamku : „Odbudowany z ruin w 2011 roku itd…” Przecież prawie każdy zamek czy pałac ma w swojej historii okres gdzie przeprowadzono jego przebudowę, odbudowę czy remont. Trudno jest znaleźć budowlę średniowieczną, która w całości byłaby w takim stanie w jakim została zbudowana. Każdy kolejny właściciel, jeżeli było go na to stać wprowadzał coś nowego, co jemu się podobało. W tamtym czasie nikt nie zastanawiał się czy dwustuletni zamek jest zabytkiem i można go przebudować. Był obiektem obronnym i mieszkalnym. Bo dopiero w ubiegłym wieku wprowadzono ustawy o „Ochronie dóbr kultury narodowej”, „Ochronie zabytków” czy „Rejestr zabytków” i inne mające chronić stare budowle czy przedmioty rozporządzenia. I czytając to wszystko można się zastanowić dlaczego jest tak tragicznie z zabytkami jeżeli broni je tyle ustaw, uchwał, rozporządzeń.
Dlatego też w poprzedniej notatce napisałem, że odbudowa tych obiektów jest przykładem pozytywnego działania, tym bardziej, że nie zniszczono innych zabytkowych elementów gdyż ich tam nie było. Wykorzystano to co pozostało i dobudowano nowe. A że tak to wygląda? Może pierwotnie zamek tak wyglądał? Na razie ciężko jest się przyzwyczaić (piszę o Bobolicach), że nie ma już stojącej samotnie ściany z oczodołami okien i spadających kamieni lecz stoi cały budynek, przykryty dachem, z komnatami, który można zwiedzić. Podobnie ma się rzecz z zamkiem w Chudowie, czy Korzkwi.
Moim zdaniem nie jest to tworzenie pseudo-zabytków jak twierdzi znajomy. Bo przecież nie można tylko zabezpieczać ruin. Jeżeli jest możliwość ich rekonstrukcji to chyba warto to zrobić. A jak w takim razie nazwać zbudowany od podstaw Zamek Królewski w Warszawie? Czy ma on coś wspólnego z zamkiem zbudowanym w XIV wieku? Stoi w tym samym miejscu i to wszystko. Czy jest to pseudo-zabytek? Czytając powojenną historię zamku widzimy, że byli architekci, którzy w miejscu zburzonego zamku chcieli postawić nowe domy a wtedy w historii miasta byłby opis – „w mieście był zamek królewski”. Postanowiono inaczej ale czy w takim razie nie powinno się tworzyć historii obecnej budowli od drugiej połowy XX wieku?
Prawdopodobnie każdy z nas będzie miał inne zdanie na ten temat a do każdej opinii będzie można znaleźć przykład, który zaprzeczy temu zdaniu a jednocześnie będzie zgodny z poglądami tej osoby. Paradoks? Nie. Po prostu jak to mówi przysłowie „Punkt myślenia zależy od punktu siedzenia”.
Zgadzam się natomiast z poglądem, że nie należy niszczyć podczas remontów czy odbudów innych starych budynków czy detali, które niejako nie pasują do naszej wizji odremontowanej budowli. Chociaż czasem pomieszanie różnych styli architektonicznych nie zawsze wychodzi „na zdrowie” obiektowi. I pewnie tutaj także zdania czytających będą podzielone. Podobno „jeszcze się taki nie narodził coby wszystkim dogodził”.
A co do Disneylandu. Niemcy mają swój zamek zwany Nowy Łabędzi Kamień (Neuschwanstein) i wszyscy się nim zachwycają to czemu u nas nie może być choćby marna namiastka.
Zapraszam do dyskusji na poruszone tematy.
„…Te przykłady odbudowanych zamków (poza Tarnowicami), to nie tylko pieniądze wyrzucone w błoto, ale do tego działania niezgodne z karta wenecka, etyką konserwatorską i generalnie z ochroną zabytków. Te zamki były już ruinami setki lat temu. Ludzie, którzy je odbudowują wydali na to grube miliony, tymczasem w sąsiednich wsiach na ich oczach rozpadały się renesansowe dwory, barokowe palce i klasycystyczne dworki, z których wynoszono wszystko, co się dało. Może to znowu klasyczne polskie narzekanie, ale szkoda, że wydano miliony na tworzenie pseudo-zabytków, zamiast uratować oryginalną substancje. Panująca w Polsce moda na średniowiecze doprowadza do tego, ze pojawiają się wręcz pomysły chore – np. pewien inwestor chciał przywrócić pałacowi w Swobnicy wygląd średniowieczny, co doprowadziłoby do zniszczenia barokowego skrzydła głównego!!! I to w imię źle pojętego zainteresowania historia i zabytkami. A ta odbudowa w Bobolicach to już wogóle Disnayland…”
Trudno się z tym nie zgodzić lecz chcę zauważyć, że żadna z opisanych budowli nie jest samowolą budowlaną. Tak więc na taką odbudowę musiały wydać pozwolenie odpowiednie władze oraz konserwator. Czy działania te były zgodne z kartą wenecką, etyką konserwatorską czy ochroną zabytków? Czy podczas sporządzania dokumentacji ktoś się nad tym zastanowił? Pewnie nie. Ale faktem jest, że plany zostały zatwierdzone a prace są realizowane. Ile w tym wszystkim było znajomości i prezentów wiedzą tylko zainteresowani. Osobiście bardziej podobała mi się ruina Bobolic niż obecnie stojący zamek ale odwrotu już nie ma i trzeba zaakceptować obecny stan.
Tak jak napisał znajomy obecnie jest moda na wszelkiego rodzaju starocie a czym starsze to lepsze. Pewnie dlatego obecny właściciel Bobolic wolał kupić kompletną ruinę niż w lepszym stanie i pochłaniające mniej kosztów przy odremontowaniu pałace czy dwory. Zamek to zamek. Podobno ma jeszcze chętkę na stojący nieopodal Mirów. Każdy rządzi swoimi pieniędzmi i robi z nimi co uważa. Gdyby na takie odremontowanie czy odbudowę obiektu nie był zgody pewnie stałaby sobie dalej i niszczała gdyż na zabezpieczenie ruin pieniędzy nie ma. A tak za 100 lat nikt nie będzie się zastanawiał nad tym czy było to zgodne z etyką i ochroną tylko dopisany zostanie dalszy ciąg historii zamku : „Odbudowany z ruin w 2011 roku itd…” Przecież prawie każdy zamek czy pałac ma w swojej historii okres gdzie przeprowadzono jego przebudowę, odbudowę czy remont. Trudno jest znaleźć budowlę średniowieczną, która w całości byłaby w takim stanie w jakim została zbudowana. Każdy kolejny właściciel, jeżeli było go na to stać wprowadzał coś nowego, co jemu się podobało. W tamtym czasie nikt nie zastanawiał się czy dwustuletni zamek jest zabytkiem i można go przebudować. Był obiektem obronnym i mieszkalnym. Bo dopiero w ubiegłym wieku wprowadzono ustawy o „Ochronie dóbr kultury narodowej”, „Ochronie zabytków” czy „Rejestr zabytków” i inne mające chronić stare budowle czy przedmioty rozporządzenia. I czytając to wszystko można się zastanowić dlaczego jest tak tragicznie z zabytkami jeżeli broni je tyle ustaw, uchwał, rozporządzeń.
Dlatego też w poprzedniej notatce napisałem, że odbudowa tych obiektów jest przykładem pozytywnego działania, tym bardziej, że nie zniszczono innych zabytkowych elementów gdyż ich tam nie było. Wykorzystano to co pozostało i dobudowano nowe. A że tak to wygląda? Może pierwotnie zamek tak wyglądał? Na razie ciężko jest się przyzwyczaić (piszę o Bobolicach), że nie ma już stojącej samotnie ściany z oczodołami okien i spadających kamieni lecz stoi cały budynek, przykryty dachem, z komnatami, który można zwiedzić. Podobnie ma się rzecz z zamkiem w Chudowie, czy Korzkwi.
Moim zdaniem nie jest to tworzenie pseudo-zabytków jak twierdzi znajomy. Bo przecież nie można tylko zabezpieczać ruin. Jeżeli jest możliwość ich rekonstrukcji to chyba warto to zrobić. A jak w takim razie nazwać zbudowany od podstaw Zamek Królewski w Warszawie? Czy ma on coś wspólnego z zamkiem zbudowanym w XIV wieku? Stoi w tym samym miejscu i to wszystko. Czy jest to pseudo-zabytek? Czytając powojenną historię zamku widzimy, że byli architekci, którzy w miejscu zburzonego zamku chcieli postawić nowe domy a wtedy w historii miasta byłby opis – „w mieście był zamek królewski”. Postanowiono inaczej ale czy w takim razie nie powinno się tworzyć historii obecnej budowli od drugiej połowy XX wieku?
Prawdopodobnie każdy z nas będzie miał inne zdanie na ten temat a do każdej opinii będzie można znaleźć przykład, który zaprzeczy temu zdaniu a jednocześnie będzie zgodny z poglądami tej osoby. Paradoks? Nie. Po prostu jak to mówi przysłowie „Punkt myślenia zależy od punktu siedzenia”.
Zgadzam się natomiast z poglądem, że nie należy niszczyć podczas remontów czy odbudów innych starych budynków czy detali, które niejako nie pasują do naszej wizji odremontowanej budowli. Chociaż czasem pomieszanie różnych styli architektonicznych nie zawsze wychodzi „na zdrowie” obiektowi. I pewnie tutaj także zdania czytających będą podzielone. Podobno „jeszcze się taki nie narodził coby wszystkim dogodził”.
A co do Disneylandu. Niemcy mają swój zamek zwany Nowy Łabędzi Kamień (Neuschwanstein) i wszyscy się nim zachwycają to czemu u nas nie może być choćby marna namiastka.
Zapraszam do dyskusji na poruszone tematy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz